Inspiracja:
LP - Girls Go Wild
Stała przed
jego drzwiami, walcząc ze swoimi myślami. Zapukać,
czy odejść?
Zebrała w
sobie gasnące ogniki odwagi i nacisnęła znajdujący się obok drzwi dzwonek, po
sekundzie słysząc jazgotliwy dźwięk wewnątrz jego kawalerki. Był późny wieczór,
ale wiedziała, że dziś wieczorem go znajdzie w jego samotni. Wytężyła słuch i jej
uszu dobiegł dźwięk zakręcanej wody i odkładanej na swoje miejsce słuchawki
prysznicowej. Kilka chwil później usłyszała jego kroki. Przez lata spędzone
prawie dzień w dzień razem, znała styl jego chodu na pamięć.
Zacisnęła
mocniej trzymaną w ręce butelkę. Tsunade prędzej by zapomniała zjeść, niż się
napić, ale odkąd objęła urząd Hokage, zdarzało się jej nawet zapominać, jak się
oddycha. Na pewno nie zauważyła braku jednej, małej butelki sake.
Przełknęła
rosnącą w gardle gulę. Wyrzuty sumienia zaczęły w niej wzbierać, ale odtrąciła
je jak natrętną muchę. Zdawała sobie sprawę z tego, że jej zachowanie jest
karygodne i, że najprawdopodobniej będzie tego żałować do końca życia, ale była
tylko samotną, siedemnastoletnią dziewczyną z burzą hormonów, skrzywdzoną i
odrzuconą przez miłość swojego życia.
Jestem pieprzoną egoistką.
Kroki ucichły
i zobaczyła otwierające się drzwi. Wiedziała, kto jej otworzy. Stał przed nią,
ubrany jedynie w bokserki, z kropelkami wody ściekającymi z jego blond włosów
po szyi na umięśniony tors. Przeniosła wzrok z jego klatki piersiowej na jego
twarz. Zobaczyła jego zaskoczone spojrzenie i delikatny rumieniec malujący się
na jego twarzy, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że otworzył jej drzwi prawie nagi.
Ona.
Zaprzątała jego myśli od ładnych paru lat. Odkąd się znali, odkąd zobaczył ją
po raz pierwszy, coś go ukłuło w sercu. Kochał ją, mimo że go raniła. Wiedział,
że powinien już dawno sobie ją odpuścić, wiedział, że dla niej najważniejszy
był jego odwieczny rywal i że to nie jemu oddała serce. Nie potrafił jednak.
Nie, jeśli chodziło o nią.
— Mogę wejść? —
zapytała, a nie doczekawszy się odpowiedzi, po prostu przekroczyła próg jego
mieszkania.
—
Sakura-chan... — wymamrotał wyraźnie skonfundowany. — Coś się stało?
Słyszała szum
telewizora gdzieś w tle, słyszała skapujące do brodzika krople wody, mogłaby
przyrzec, że słyszała nawet serce dudniące jak młot w piersi Uzumakiego. Nie
słyszała tylko swoich myśli.
— Nie —
skłamała. — Nie mogłam zasnąć.
Był letni
wieczór, ale to zdecydowanie nie była pora na spanie. Postanowiła się rozgościć
i usiadła na kanapie, zakładając nogę na nogę i ukradkiem obserwując jego
reakcję. Z satysfakcją zauważyła, jak przełyka ślinę, widząc jej gest.
Była żałosna i
zdawała sobie z tego sprawę. Uciekała się do najbardziej prymitywnych zachowań,
wykorzystując do tego swojego przyjaciela, którego uczucie tyle razy odrzucała.
Potrzebowała, by ktoś ją adorował, okazał jej swoje uczucie, chciała czuć się
kochana. Była ofiarą okresu dojrzewania, dziewczyną uwięzioną w ciele młodej
kobiety, targana nieznanymi jej dotąd potrzebami.
Szkoda tylko,
że była pieprzoną egoistką.
— Masz ochotę
się napić? — zapytała, machając butelką sake w powietrzu.
Widziała, jak
błękitne oczy Naruto rozszerzają się z zaskoczenia, a jedna brew unosi się do
góry.
— Skąd to masz,
dattebayo? — spytał podejrzliwie, po
czym podszedł do szafy, wyciągnął pierwszą koszulkę i nałożył ją na siebie.
— Podwędziłam
Tsunade — odparła. — I tak się nie dowie.
Uzumaki
naciągnął na siebie spodnie dresowe i usiadł obok Sakury. Przez kilka dłuższych
chwil mierzył ją wzrokiem, zupełnie nie rozumiejąc, po co Haruno przychodzi do
niego wieczorem, kiedy mają dzień wolny od misji i zachęca go do picia
alkoholu, gdy są niepełnoletni.
Sakura
podwinęła nogi na kanapę i odkręciła butelkę ryżowego trunku. Nie odrywając
wzroku od Naruto przyłożyła wargi do naczynia i przełknęła duży łyk, marszcząc
brwi i zaciskając powieki. Paliło przełyk jak cholera, zmieniając się z
drapiącego gardło gorąca, po przyjemne ciepło, rozlewające się wewnątrz ciała.
Podała butelkę blondynowi i uśmiechnęła się zachęcająco. Naruto niepewnie odebrał
od niej trunek i pociągnął łyk.
— Sakura-chan —
zaczął, po chwili zanosząc się kaszlem i wykrzywiając twarz — wydaje mi się, że
dzisiaj coś jest z tobą nie tak.
Nie tylko dzisiaj, gorzka myśl przemknęła przez jej głowę.
Wzruszyła
tylko ramionami i zmieniła temat, wypytując Naruto o szczegóły jego treningu z
Jiraiyą. Co kilka zdań wymieniali się butelką, kręciło im się w głowach coraz
bardziej, procenty uderzały w puste, młode żołądki i puste głowy. Naruto miał
słabą głowę, jeśli chodzi o alkohol, co Sakura postanowiła wykorzystać w najbardziej
perfidny sposób.
Przecież on mnie kocha.
Na pewno tego chce.
Przybliżyła
się do niego, mamrocząc pod nosem, że jest jej zimno. Alkohol rozgrzał ją tak,
że policzki paliły gorącem, a ciało miało temperaturę kilka stopni wyższą, niż
powinno mieć, ale Naruto nie skojarzył faktów. Wcisnęła się pod jego ramię i
napotkała jego jednocześnie zaskoczone i zawstydzone spojrzenie.
— Kochasz
mnie? — palnęła prosto z mostu.
Czuła ciepło
bijące od jego ciała, które było jak znalezienie oazy na pustyni. Wsunęła rękę
pod jego koszulkę, napotykając się na twarde mięśnie klatki piersiowej,
unoszącej się rytmicznie, trochę za szybko niż zazwyczaj, napędzanej tłukącym
sercem i przyspieszonym oddechem.
— Sakura-chan,
o co ci chodzi? — spytał, wsuwając swoją dłoń pod koszulkę i napotykając jej
drobną dłoń.
— Odpowiedz mi
— ponagliła.
Uzumaki
zmieszał się, odwrócił na kilka sekund wzrok, po czym spojrzał prosto w oczy
Sakury.
— Kocham cię, dattebayo. Zawsze kochałem i zawsze
będę, ale nie rozumiem, dlaczego...
— Udowodnij mi
to.
— Co? — sapnął
skonfundowany.
— Że mnie
kochasz.
— Jak?
Sakura nie
czekała dłużej. Wsunęła drugą dłoń pod jego koszulkę i przywarła do niego całym
ciałem, przez ułamek sekundy napotykając zaskoczenie i opór, który po krótkiej
chwili prysnął jak bańka mydlana. Przytknęła swoje usta do jego warg i
pozwolili buzującym hormonom kipieć w ich ciałach. Naruto położył dłoń na dole
jej pleców, przyciskając gorzką miłość swojego życia do siebie.
Nie ukrywał,
że marzył o niej od zawsze.
Objęła go
nogami, przywierając w strategicznym miejscu, czując twardą wypukłość. Przestali
się całować tylko na moment, by Sakura zdjęła z blondyna koszulkę, którą jak
się okazało całkiem niepotrzebnie nakładał. Odwdzięczył się tym samym, po czym
oderwał się na chwilę od jej ust, żeby na własne oczy doświadczyć czegoś, co
marzył zobaczyć od dawna.
— Piękna —
wyszeptał i wziął ją w ramiona, korzystając z okazji, bojąc się, że zaraz trzaśnie
go w policzek i wyjdzie obrażona.
Był gotów
zaryzykować dla niej wszystko.
A ona tylko na
to czekała.
Prymitywne,
młodzieńcze instynkty zadziałały, spotęgowane miłością Uzumakiego do Haruno.
Karmiła się tym, zaspokajając psychiczną i fizyczną bliskość. Wiedziała, że
nazajutrz będzie żałowała, jednak postanowiła, że będzie się tym martwić jutro.
Sięgnęła, by zdjąć z niego dresy.
— Sakura-chan...
— zamruczał. — Jesteś pewna, dattebayo?
Tak, do cholery, zanim się rozmyślę.
Mruknęła ciche
mhm i oddała się jego pieszczotom.
Traktował ją jak bóstwo, z namaszczeniem zachwycając się każdym skrawkiem jej
skóry. Ignorowali fakt, iż całe życie byli dla siebie jak para przyjaciół i
nigdy nie postrzegali się pod kątem seksualnym. Bynajmniej nie Sakura blondyna.
Uwolnili zwierzęce instynkty, całkowicie zapominając, że są rozumnymi ludźmi.
Liczyło się tylko zaspokojenie potrzeb, które były dla nich nowością. Sakura
nigdy by siebie o to nie podejrzewała, jednak potrzeba bycia kochaną i
adorowaną wygrała ze zdrowym rozsądkiem.
Naruto wisiał
nad drobnym, bladym ciałem Sakury, lustrując ją całą, zachwycając się tym, co
widzi. Chciał zapamiętać każdy szczegół, chciał się napawać tym widokiem.
Bo w głębi duszy
wiedział, że jutro jej tu nie będzie.
Pocałował ją
jeszcze raz, prosto w usta, smakując malinowy błyszczyk.
Delikatnie
rozszerzył jej nogi i zaznał lekcji kobiecej anatomii na żywo. Starał się być
najbardziej delikatny, jak potrafił, mimo że jej ciche jęki nakręcały go
jeszcze bardziej. Co jakiś czas, sprawdzał jej reakcję i kontrolnie pytał, czy
wszystko jest w porządku, gdyż ostatnią rzeczą, którą chciałby zrobić jego
kochanej Sakurze, było sprawienie bólu. Po chwili napięcie zeszło, a stęknięcia
bólu zmieniły się w jęki przyjemności.
Naruto włożył
w ich stosunek całą swoją miłość, starając się sprawić, by różowowłosa wróciła
po więcej. Naiwnie myślał, że skoro ona nie kocha go psychicznie, to może
pokocha fizyczność, która ich połączyła.
Byli tylko
zagubionymi dzieciakami, które potrzebowały miłości.
Cisnęło mu się
na usta wiele rzeczy, które chciał jej powiedzieć. Jednak milczał.
Po wszystkim
opadli na kanapę, wtuleni w siebie. Podniecenie stopniowo opadało, tak samo,
jak i alkohol, którego stężenie w ich żyłach malało z każdą minutą. Naruto
pocałował Sakurę w czubek różowej głowy, powstrzymując się od mówienia jej, że
ją kocha. Ona przecież doskonale o tym wiedziała.
Z małego
radyjka, grającego gdzieś w kącie pokoju, rozbrzmiewały słowa piosenki. Sakura
rytmicznie stukała lekko palcem w klatkę piersiową Uzumakiego, wsłuchując się w
słowa. Czuła się przy nim bezpiecznie, co nie było dla niej nowością. Zasnęła
pod jego ramieniem, z głową na jego klatce piersiowej. On jeszcze przez jakiś
czas wpatrywał się w sufit, po czym zasnął, przytulając do siebie drobną istotkę,
na tyle mocno, żeby nie zdołała się wyśliznąć z jego objęć.
Gdy się
obudził, jej już nie było.
Wcale nie był
zdziwiony.
***
Banshee: Mamy październik, co oznacza początek kolejnego roku akademickiego :( Na szczęście jest to mój ostatni, obronę mam wstępnie wyznaczoną na lipiec, ale praca magisterska sama się nie napisze :( Będę się starać cały czas coś pisać na Wojnę Uczuć i tego bloga, ale może być różnie. Mam nadzieję, że zrozumiecie :P
Pozdrawiam Was! :)
Taaak, mam ten sam problem... Z magisterką w sensie. Także trzymam kciuki za Ciebie, a Ty trzymaj za mnie to może jakoś się napisze! Najlepiej sama, bez problemów :D No a co do opowiadania: No Sakura jest łajzą! Ech, biedny Naruto... Tak go wykorzystywać! Super oddałaś nastrój i masz świetny styl :)
OdpowiedzUsuńHejka, jak zawsze miło Cię widzieć! :D Dzięki, przydadzą się xd No i ja trzymam za Ciebie, musimy to jakoś przetrwać :D
UsuńAno Sakura miała nieraz podobne akcje w anime, Naruto ma z nią przewalone czasem ^^
Wielkie dzięki za komentarz <3
To chyba twoja najlepsza partówka jak do tej pory. :D
OdpowiedzUsuńUważam, że świetnie oddałaś emocje i bardzo żal mi Naruto, ale z drugiej strony Naruto wiedział, że to tylko jedna noc. Cóż. Przynajmniej to on był jej pierwszym. Tyle jego. ;D
Pozdrawiam serdecznie!
Poważnie? Paradoksalnie najmniej się do niej przykładałam, pisząc ją w jeden dzień w wolnych chwilach w pracy... :D
UsuńDzięki za komentarz i cieszę się, że się podobało, również Cię pozdrawiam <3
A już myślałam, że napiszesz "Mamy październik, co oznacza początek opowiadań ze smutnymi zakończeniami." Co to ja mam za myśli w głowie, heh...
OdpowiedzUsuńJa dopiero magisterkę zacznę pisać za rok... bosz, nawet nie chce mi się myśleć o tym, na jaki temat chcę napisać (czy ja w ogóle chcę? XD). Ja przecież jeszcze niedawno pisałam licencjat! Także znam ból takiego akademickiego pisania, ech... Będę trzymać kciuki za to, żeby Ci to sprawnie szło! Żeby sprzątanie pokoju i wszystkie inne bardzo ważne zajęcia niezbędne w życiu Cię nie odciągały ;)
Wracając do opowiadania. Przez całe opowiadanie, jak już upewniłam się do czego Sakura dąży oraz że nie zrezygnuje, krzyczałam w myślach, żeby Naruto tego nie robił. Było mi go w cholerę żal. Tak mocno, mocno.
Nie wiem dokładnie kiedy, chyba po tym jak zostało powiedziane, że Naruto w głębi czuł, że to wszystko jest raczej jednorazowe, patrzyłam na to inaczej. Może to zabrzmieć głupio, ale się cieszyłam z obrotu spraw. Jakby nie było to też jest potrzeba fizjologiczna. Haha teraz to brzmi źle. Nie uważam, że rozładowywanie własnych potrzeb na byle kim jest dobre, nie, nie. Tylko u tej dwójki mimo wszystko zbiegło się to jakoś emocjonalnie. Nie zdziwiłabym się jakby następnego dnia mieli kaca moralnego, sama Sakura w końcu przyznała, że pewnie będzie żałować, ale myślę że część w nich byłaby spełniona. O dziwo, myślę że nie tylko fizycznie, ale psychicznie też. Właśnie ta potrzeba bliskości, czy w przypadku Naruto spełnienie gorzkiego marzenia, jak to napisałaś, o jego gorzkiej miłości.
Jeżu, no! Brzemię jak jakiś ukryty fan NaruSaku, a nigdy za nimi nie byłam. Myślę że sposób w jaki to przedstawiłaś, pokazując ich tęsknotę za drugim człowiekiem, urzeka tak bardzo, nawet jeśli oboje zdają sobie sprawę z konsekwencji. Ciało robi swoje, a w głowach burza myśli. Chociaż sama jestem bardzo przeciwna takiemu wykorzystaniu drugiej osoby, i egoizmowi, to ja ich w mojej głowie rozgrzeszam. (Jak to wielkodusznie brzmi! Hihi)
Ech, całkiem możliwe że pisałam ciągle o tym samym, ale to już taka godzina. Wolałam jednak nie czekać do rana z komentarzem, bo jednak na świeżo pisany, to na świeżo ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejne historie!
Ale Ty masz zupełną rację! :o Przychodzi październik, jesień, szaro za oknem to i jakieś takie smutniejsze się te teksty pisze ;D
UsuńCo do magisterki, dzięki za trzymanie kciuków, na zapas i ja za Ciebie będę trzymać kciuki, ten rok zleci tak szybko, że się nawet nie obejrzysz i będziesz miała ten sam problem, co ja xdd
Oj tak. W anime przecież oni są młodymi ludźmi, a same wiemy, jak to wszystko wygląda. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko jest fikcją, ale fakt, że cyk Naruto i Hinata, Sasuke i Sakura itp. są razem, cyk mają dzieci, i może jestem dziwna, ale dla mnie jest to takie jednowymiarowe - brakuje nastoletnich dramatów i głupich, życiowych decyzji.
Bardzo Ci dziękuje za tak obszerny komentarz, jest dla mnie nagrodą to, że moje wypociny skłoniły kogoś do jakichś przemyśleń. Strasznie jest to budujące :)
Pozdrawiam! <3
Haha, ty mnie lepiej nie strasz, że ten rok tak szybko zleci! Ja to wiem, ale jeszcze wypieram z umysłu xD
UsuńDokładnie! Po zakończeniu wojny a Gaidenem jest taka luka! To wszystko się skończyło tak, jak musiało, żeby fani dwóch największych pairingów nie grozili Kisielowi. O ile jeszcze Naruto i Hinata mają ten wspólny film i jakieś momenty w czasie shippudena, żeby uzasadnić ten cyk, to Sasuke i Sakura mają te momenty jeszcze mniej przekonywujące, tak obiektywnie patrząc. Jako fani SS, wiadomo że rozbieramy te dane chwile na czynniki pierwsze i w sumie z niczego szczególnego robi się coś. (Mam nadzieję, że jakiś film z nimi powstanie.) Jednak brakuje trochę tego nastoletniego życia pod tym względem. Taki już chyba urok shounenów...
U mnie tak już jest, że jak piszę komentarz, to przeważnie długi. Wyjątki są dwa. Gdy nie mam jakichś specjalnych przemyśleń, ale opowiadanie czyta mi się jako dobry zabijacz czasu i nie jest złe, to skomentuję krótko. A w przypadku jeśli na coś trafię i nie jest to zbyt ambitne, i traktuję jako totalny zabijacz czasu, np. podczas stania w kolejce, gdy już nie mam czego innego do czytania, to wtedy zazwyczaj śladu nie zostawiam. Bo na konstruktywną krytykę trzeba by było poświęcić trochę swojego czasu i pokładać jakieś większe ambicje w autorze. A jak wszyscy komentujący, piszą krótko, że jest fajnie, bez żadnych szerszych opinii, tylko dosłownie "super", to po co to komuś psuć? Zazwyczaj po kilku latach ci autorzy sami się orientują, co i jak, w miarę rozwoju.
Także Twój blog to nie są dla mnie żadne pierwsze-lepsze wypociny ;)
Hahaha nie ma to jak napisać długą odpowiedź xD żeby tak te prace się pisało, to by było dobrze xD
Dobry! Z początku spodziewałam się NaruSaku przyjacielskiego, ale wcale się nie zawiodłam, co to, to nie! Po prostu ostatnio zaprząta mi głowę myśl, że to takie smutne, żer ich przyjaźń umarła. Możecie mówić co chcecie, ale nie widzę różnicy między relacją Sakury i Shikamaru, Sakury a Saia i Sakury a Naruto. Możecie mówić, że są dorośli, że Naruto nie ma nawet czasu dla własnej rodziny... ale ja widzę przepaść między nimi.
OdpowiedzUsuńWracając do opowiadania, to było mega dobre i smutne. Lubię, kiedy Autorzy nadają postaciom głębi. Bo w anime bohaterowie mogą mieć różne przywary (Sakura nerwowa i agresywna, Naruto zbyt pewny siebie i nierozważny), ale raczej nie przypisuje się im skrajnie negatywnych przywar. W ogólnym rozrachunku wszyscy muszą być dobrzy i okay. Twoja Sakura jest egoistką, zasłania się hormonami, ale to nie jest coś, czemu nie można się oprzeć. Jest słaba i śmieszna, bo łapie się kurczowo tej wymówki i oszukuje się, że to jest wystarczającym wytłumaczeniem. Szczerze, to mi bardziej pasuje kanoniczne NaruSaku niż SasuSaku, zawsze miałam cichą nadzieję, że być może to skończy się w ten sposób. Naruto kochałby ją jak na to zasłużyła, zupełnie jak w Twoim opowiadaniu. Bardzo przyjemny, smutny klimat, takie partóki są najlepsze. A kiedy przeczytałam "Bo w głębi duszy wiedział, że jutro jej tu nie będzie." myślałam, że serce mi pęknie. Znakomita robota!
Buziaki~
Siemka! :D Też uważam, że ich przyjaźń została spłycona. No tutaj jest tak jak piszesz, Sakura stara się usprawiedliwiać, ale i tak wykorzystuje Naruto.
UsuńSzczerze mówiąc, też zawsze byłam za SasuSaku, ale ostatnio mam podejście takie, że Sakura x Everybody. Przecież ona pasuje prawie do każdego xD
Poza tym też ostatnimi czasy mam tendencję do utrudniania życia bohaterom xd
Cieszę się, że się podobało, wielkie dzięki za komentarz <3
Ejze, smutno mi :<
OdpowiedzUsuńI dlaczego to było takie prawdziwe!
Przepraszam za ten ultra krótki komentarz.
Słów mi brak.
Pozdrawiam
T.
Strasznie mnie cieszy, że ta jednopartówka wzbudziła jakiekolwiek emocje :)
UsuńNie przepraszaj, nawet najkrótsze komentarze bardzo motywują do dalszego pisania ;)
Też pozdrawiam <3
PS Dodaj coś u siebie ;pp
Ale tego to akurat przepuścić nie mogłam XD.
OdpowiedzUsuńNaruSaku w mojej głowie rysuje się jako coś, co powinno być kanonem. Niezależnie od wszelkich argumentów, którzy fani SS i NH używają, ta para byłaby po prostu idealna. Sakura miałaby kogoś, kto by się nią opiekował, kto wspierał ją całe życie, kto jej nie zostawił i nie stawiał nad nią wszystkiego, co tylko możliwe. Naruto miałby kogoś, kto byłby w stanie poskromić jego charakter - i jak pokazało Boruto - tendencję do przepracowywania się. Widzę ich razem prawie tak, jak rodziców Sakury w kanonie - on, zidiociały facet sypiący żarcikami na lewo i prawo, z drugą, odważną naturą i ona - kobieta, która jest kotwicą, pewnym uziemieniem, która walnie go w głowę kiedy zaczyna pierdzielić jak potłuczony.
Ten one shot - pomimo tego, że był dosyć krótki i w sumie dramatyczny (?) skradł moje serce. Pokazał coś, co kocham w Naruto - jego oddanie, jego miłość do Sakury. To, że zrobi dla niej wszystko - nawet jeśli później będzie przez to cierpiał. Nawet jeśli zostanie ponownie odrzucony.
I oboje są też egoistami. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Nie jest to oczywiście żadna wada - wręcz powiedziałabym, że ogromna zaleta. Dzieciaki takie są.
Buziaki :D ♥