Tekścik

Na tym blogu będą publikowane krótkie lub trochę dłuższe one-shoty, czyli jednoczęściowe opowiadania, głównie oparte na mandze i anime Naruto. Możliwe, że z czasem pojawią się opowiadania również z innych uniwersów.

Zachęcam do czytania i zostawiania po sobie komentarzy, są one bardzo motywujące :)

piątek, 14 września 2018

[SasuSaku] Heavy water





Dużo myślałam. Zdecydowanie za dużo. Powiadają, że jak człowiek za dużo myśli, to przychodzą mu do głowy głupie pomysły. Jednak nad tym myślałam wystarczająco długo, by podjąć tę decyzję. Zabawne jest to, że jako dwudziestoparolatka, nie zastanawiałam się nad tym, jak żyć, tylko jak umrzeć.
Napisałam list. Nie do Naruto, nie do Kakashiego czy Tsunade, nie do Ino, nawet nie do moich rodziców. Napisałam list do ciebie, Sasuke-kun. Przelałam wszystkie moje emocje, wszystkie uczucia na pożółkły papier. List nie był długi, starałam się pisać zwięźle. Myślałam, że napisanie takiego listu trochę mi ulży, gdyż taką poradę znalazłam w jednej z książek z biblioteki Tsunade o tematyce psychologii.
List jednak nigdy nie dotrze do adresata. Poskładana kilkukrotnie kartka tkwi w kieszeni moich spodni. Nigdy nie chciałam go wysłać, to by nic nie zmieniło, nie łudziłam się.
To tutaj wszystko się zaczęło. Sto lat temu na tym moście, podczas naszej dziewiczej misji toczyliśmy pierwszą walkę jako Drużyna Siódma. Postanowiłam, że tutaj też wszystko się zakończy. Nie mogłam wybrać innego miejsca ani innego sposobu.
To nie jest twoja wina, Sasuke-kun. Zawsze uważałam, że życie bez miłości nie ma sensu. Nie winię cię o to, że nie odwzajemniłeś mojego uczucia, przecież nie można nikogo zmusić do miłości. To był twój wybór. Tak samo, jak i ja wybrałam, że nie potrafię dalej żyć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem tchórzem. Tchórzem i egoistką. Moja  skorupa, maska twardej kunoichi, silnej wewnętrznie i zewnętrznie pękła na pół i osunęła się po twarzy, lecąc w dół. Odpychałam od siebie myśli o rodzinie i przyjaciołach, zatracając się ostatnimi tygodniami w pomaganiu w szpitalu. Chciałam uratować jak najwięcej żyć, zanim odbiorę swoje własne.
Różowe włosy powiewały na chłodnym wietrze. Nawet nie zauważyłam, kiedy tak urosły. Nie patrzyłam w dół. Patrzyłam w górę, w czarne niebo, szare chmury i srebrny sierp księżyca. Po moich policzkach nie płynęły łzy, a czułam tylko i wyłącznie pustkę.
Ręce coraz mniej kurczowo trzymały się barierki. Odwróciłam się, stąpając ostrożnie po krawędzi mostu. Żelazne pręty chłodziły moje dłonie. Przez chwilę poczułam się jak kryminaliści za kratkami. Jak więzień własnego umysłu i uczuć. Rozluźniłam uścisk i odepchnęłam się lekko od podłoża. Nie chciałam patrzeć na wodę, chciałam patrzeć w niebo. Wiatr smagał moje ciało, gdy leciałam bezwiednie w dół. Poczułam gwałtowne uderzenie w plecy, a po chwili znalazłam się w lodowatej, złowieszczej wodzie. Przez zmrużone oczy widziałam bąbelki wydostające się z moich ust. Płuca wypełniała mi woda, ciągnąc na dno.
Sasuke-kun.

*

Naruto odwrócił się, gdy usłyszał znajomy głos.
— Sasuke? Co ty tutaj robisz? — Podbiegł długimi susami do starego przyjaciela, który stał przy bramie Konohy, świdrując go wzrokiem. Gdy znalazł się obok Uchihy, podał mu rękę, a po chwili uwięził go w niedźwiedzim uścisku, słysząc pełne zirytowania parsknięcie Sasuke.
— Wróciłem — powiedział, odpychając natrętnego przyjaciela.
— Ile to już czasu minęło... — roześmiał się Naruto, drapiąc po czuprynie. — Jak twoja podróż? Znalazłeś odpowiedzi na swoje pytania?
— Dużo myślałem — odparł Sasuke, przestępując z nogi na nogę. Naruto wszedł mu w drogę. Chciał jak najszybciej załatwić to, po co przyszedł do Konohy. Chwilę się zastanawiał, jak dobrać słowa, żeby blondyn nie zorientował się o celu jego przybycia. — Gdzie jest Sakura? — spytał, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. — Chciałem z nią... porozmawiać. Zamienić kilka zdań.
Naruto uśmiechnął się szeroko, unosząc brwi. Sasuke udał, że nie widział tego gestu.
— Sakura-chan... — Zamyślił się Naruto. — Szczerze mówiąc, to nie wiem, dopiero niedawno wróciłem z długiej misji, jeszcze się z nią nie widziałem — powiedział. — Ale ostatnio dużo czasu spędzała w szpitalu, mówiła, że ma coś do załatwienia.
Sasuke westchnął ledwo zauważalnie i ominął przyjaciela, wstępując do Konohy. Nie miał czasu i ochoty na rozmowę z Uzumakim.
Musiał odnaleźć Sakurę, musiał jej powiedzieć, że...


***

Banshee:
No właśnie, że co? Wybaczcie, za ten zastój na Wojnie Uczuć i tutaj. Trochę mi się skumulowało :( Studia, praca, kampania wrześniowa, magisterka :D Nie mam narazie czasu, żeby cokolwiek pisać, staram się zaglądać na Wasze blogi, chociaż to też ciężko idzie. Za półtora tygodnia zaczynam urlop, jednak całe wolne spędzam za granicą, także może dopiero po urlopie uda się coś napisać.
Mam nadzieję, że wybaczycie! Pozdrawiam :)

14 komentarzy:

  1. Smutno :( myślałam, że zdąży, że ją uratuje a tu tak... smutno... Wybaczymy, o ile następnym razem będzie coś weselszego ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, postaram się! Dzięki za komentarz, bardzo to doceniam :)

      Usuń
  2. Jezu.
    Jak smutno! xD
    Gorszego momentu nie mogła sobie wybrać, serio. Jakby chociaż jeden dzien poczekała...
    Oto własnie cała istota życia. Wszędzie te kurewskie paradoksy!
    Było krótko, ale na temat! Ot co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, takie paradoksy można często zauważyć w realnym życiu ;o
      Dziękuję, że wpadłaś! :)

      Usuń
    2. Jestem wszędzie tam, gdzie tworzą się dobre rzeczy 8)

      Usuń
  3. Uu, to przykre, że Sakura ostatecznie postanowiła zakończyć życie. A chyba jeszcze smutniejsze jest to, że ani Naruto, ani Sasuke nie są tego świadomi. :(
    Ich reakcję można sobie tylko wyobrazić.
    Straszne. :(
    Ale podobało mi się.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie bywa bardzo przewrotne :P Bardzo się cieszę, że się podobało! Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. No, nie!
    No, nie!
    Myślałam, że to będzie tylko list Sakury, ewentualnie że dowiemy się na końcu, że to Sasuke to czyta, jakieś krótkie zdanie podsumowujące, puenta, czy coś, i finito. A tu takie coś!
    Meeeeh, tak jak inni napisali, życie czasem jest tak okrutnie przewrotne, coś co Sasuke uważał za pewnik, wcale nim nie było.
    Podoba mi się to, że Naruto też jeszcze nie wiedział i ta krótka rozmowa przebiegła jak gdyby nigdy nic.
    Oj, be de zaglądać na ten one-shoty, oj będę:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, nie zawsze są tylko "pozytywne" zbiegi okoliczności :(
      W tym przypadku minięcie się Sasuke i Sakury miało tragiczny skutek.
      Paradoksem jest to, że tego one-shota pisało mi się najprzyjemniej i najszybciej :o
      Wielkie dzięki za Twoje komentarze :)

      Usuń
  5. Akuku, tutaj też Cię znalazłam ;3

    Ano smutno, chociaż nieodwzajemniona miłość ma coś w sobie, nie uważasz? Przyciąga i nie pozwala zostać obojętnym czytelnikowi. Zawsze wolałam smutne zakończenia. Sasuke-san, no cóż, spóźniłeś się. Naiwnie myślałeś, że Sakura będzie zawsze czekać w Konoha lub innym zakątku świata. Ale nie wszystko układa się po naszej myśli, życie lubi mącić.

    Buziaki ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz trafia idealnie w punkt. I zauważyłam to nie tylko w komentarzach pod moimi blogami, ale na innych też! :)

      Usuń
  6. Pierwszy akapit to maaasaa powtórzeń xD ZDECYDOWANIE ZA DUŻO MYŚLAŁA XDDDD
    No i jeśli to był fragment listu to tutaj zaimki osobowe z dużej literki ;)

    I nie wiem... Sakura postawiła wszystko a jedną kartę. Taka jakby frustracja, niemoc pchnely ją do bardzo glupiej decyzji. Bardzo.
    Aż ciężko mi uwierzyć, że przedstawiłaś ich w taki sposób. KIEDY JA SIĘ OTRZĄSNĘ, NO KIEDY 😢😤😢😤

    Pozderkowe buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był to fragment listu, a przemyślenia Sakury kilka minut przed śmiercią, mogło jej się kotłować w głowie od przemyśleń :P
      Tak, tym razem postawiłam na taką konwencję jednopartówki. Fajnie ich opisywać z każdej perspektywy, nawet takiej tragicznej :o
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam! <3

      Usuń
  7. Cóż, jakiś czas temu rozmawiając z Sayuri7 wspomniała o Tobie i twoim SasuSaku. Byłam zdziwiona - bo oto ona, nie lubiąca tej pary - mówi mi, że jest ktoś, kogo ff lubi sobie poczytać. I to z tą parą.
    Więc mądra Eri, mając chwilę czasu, stwierdziła - dobra, sprawdźmy to.
    Cóż, najlepiej jest mi zaczynać od partówek, więc weszłam sobie w nie i zobaczyłam to.
    I mam trochę przemyśleń XD Mam nadzieję, że nie rozboli cię od nich głowa XD
    O Sakurze nie będę dużo pisać, ponieważ wyszła tu niezmiernie krucho. Wiele razy w anime miałam wrażenie, że ta postać ma bardzo słabą psychikę. Cóż, może to tylko moja błędna interpretacja.
    Ja tu o czym innym chciałam napisać.
    Podkreśliłaś w tym one shocie to, dlaczego ja właściwie nie lubię SasuSaku. Sasuke miał ją za coś, kogoś, kto będzie zawsze. Będzie wybaczała, błagała o jego uwagę, o jego miłość, o niego. A on będzie gdzieś - gdzieś daleko, zajmując się swoimi grzechami - i będąc pewnym, że Haruno będzie tam, w wiosce czekać na niego z otwartymi ramionami. Bo nie ważne ile czasu go nie będzie, ile listów wyśle - bądź nie wyśle - czy będzie miał dupę na boku czy nie, Sakura po prostu będzie.
    Tak widzę ich relację.
    I ty to przedstawiłaś w sposób smutny, dramatyczny - ale jakże prawdziwy. Cóż Sasuke, spóźniłeś się. I drugiej takiej okazji może nie być.
    Tak poza tym, dlaczego podobał mi się ten shocik.
    KOCHAM JAK ONA UMIERA XD
    Jestem uzależniona od wyszukiwania partówek, w których Sakura umiera - na dachu szpitala, na wojnie, czy nawet z ręki Sasuke. Zawsze się zastanawiam - jak zareaguje Naruto? Jak Sasuke będzie mógł z tym żyć? Czy to coś zmieni? A może nic?
    Tak więc, podsumowując - tak, podobało mi się.
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń