Inspiracja: Flume - Never Be Like You
Ino Yamanaka westchnęła
głęboko, podpierając podbródek wnętrzem dłoni. Mimo że na ogół praca w
rodzinnej kwiaciarni ją odprężała, tego dnia było inaczej. Minęły dwa lata od
zakończenia Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi, w której zginęło wielu wspaniałych
wojowników, w tym ojciec Ino. Rany, które były głębokie, bolały, jednak
dziewczyna starała się patrzeć w przyszłość z optymizmem.
Wodziła spojrzeniem
przymrużonych niebieskich oczu po wnętrzu kwiaciarni. Długa blond grzywka
zachodziła jej na jedno oko, więc przytrzymała ją drugą wolną dłonią. Wzięła
głęboki oddech, wpuszczając do nosa mieszające się zapachy świeżych kwiatów.
Przymknęła oczy, starając się zrelaksować i spowolnić kołatające w jej piersi
serce, jednak na próżno.
Wróciła wspomnieniami do
czasów Akademii i początków jej kariery jako kunoichi. Pamiętała, jak wzdychała
do Sasuke Uchihy, który był zaślepiony zemstą. Po jakimś czasie zdała sobie
sprawę, że była zapatrzona tylko w jego wygląd zewnętrzny i jej fascynacja
minęła tak szybko, jak się pojawiła. W pewnym momencie zorientowała się, że
było to głównie spowodowane rywalizacją z jej przyjaciółką, Sakurą Haruno. Tym
momentem było poznanie nowego członka drużyny siódmej, który miał współpracować
z Naruto i Sakurą. Miał na imię Sai.
Ino stukała nerwowo palcami,
czekając na godzinę osiemnastą, by zamknąć kwiaciarnię. Jej matka pojechała
odwiedzić rodzinę, więc Ino została sama, by zająć się domem i kwiaciarnią.
Wskazówki zegara poruszały się powoli, przez co dziewczyna zaczęła się lekko
denerwować. Na co dzień zdawała sobię sprawę ze swojej pewności siebie oraz ze
swojej urody, jednak gdy chodziło o Saia, zupełnie się nie poznawała. Z lekką
irytacją zdała sobie sprawę, że przy nim zachowuje się tak, jak Sakura
zachowywała się przy Sasuke.
Wybiła osiemnasta i
dziewczyna zamknęła lokal i pognała schodami na górę, ekscytując się jak
nastolatka. Była umówiona z Saiem na godzinę osiemnastą piętnaście, więc miała
mało czasu, żeby się przygotować na spotkanie z nim. Wpadła do swojego pokoju i
nałożyła na siebie przygotowaną wcześniej spódnicę, a na stopach zagościły
pantofelki na obcasie. Palce jej się trzęsły, gdy zapinała guziki koszuli, za
co skarciła się w myślach. Ino, nie zachowuj się jak Sakura!, pomyślała
ironicznie, jednak dobrze rozumiała, co czuła jej przyjaciółka. Po ubraniu się
ruszyła do łazienki, szukając szczotki do włosów. Była na korytarzu, gdy
usłyszała donośny dzwonek do drzwi. Zamarła, nie wiedząc, co robić, a serce
biło jej w piersi jak młot udarowy. Mimo iż nie było to pierwsze spotkanie z
Saiem sam na sam, to za każdym razem czuła się tak samo.
Zeszła po schodach,
przygładzając włosy rękoma. Stanęła przed drzwiami wejściowymi, wzięła głęboki
oddech, wyprostowała się i otworzyła drzwi. Zobaczyła ubranego na czarno Saia,
na którego twarzy widniał ten jego specyficzny uśmiech. Przewiercał ją
spojrzeniem czarnych oczu, przez co na policzkach Ino wyrósł mały rumieniec.
— Cześć — powiedziała, na co
on kiwnął jej głową. — Nie jestem jeszcze gotowa, poczekasz chwilę?
— Ino... — usłyszała jego
głos i popatrzyła na niego pytająco. Dopiero po chwili zorientowała się, że
trzymał coś za plecami. Uniosła brwi i popatrzyła na niego pytająco. Przymknął
oczy i wyciągnął przed siebie rękę, a na jego twarzy malowało się zawstydzenie
i zdezorientowanie. — To dla ciebie — powiedział, a blondynka spojrzała na jego
rękę i dostrzegła bukiet kwiatów.
Zachłysnęła się powietrzem i
popatrzyła na Saia, on jedynie tylko się uśmiechał, wręczając jej bukiet. Ino
opuściła wzrok na kwiaty i szybkim, wprawnym okiem kwiaciarki je policzyła,
było ich siedem. Siedem róż o jej ulubionym, fioletowym kolorze. Ino uśmiechnęła
się pod nosem, fioletowe róże wyrażały oczarowanie, no i... miłość od
pierwszego wejrzenia. Trybiki w głowie przeskakiwały jej, gdy skonfrontowała
znaczenie koloru kwiatów, typu oraz ich ilości. Przypomniało jej się również,
że fioletowe róże były bardzo rzadkie w Wiosce Liścia, do rodzinnej kwiaciarni
musiała sprowadzać je z Kraju Wody.
Odebrała bukiet od Saia i
wbiła w jego klatkę piersiową palec wskazujący, zakończony długim, pomalowanym
na niebiesko paznokciem.
— Ładnie to tak kupować
kwiaty od konkurencji? — Wpatrzyła się w niego, marszcząc brwi. Sai jednak
zdążył się już poznać na Ino i wiedział, że się z nim droczyła. — Dziękuję, są
piękne — powiedziała i wtuliła nos w łebki kwiatów, wdychając ich elektryzujący
zapach. — Skąd je wziąłeś? — spytała. — Są bardzo rzadkie.
— Tajemnica — odparł,
przybliżając się do niej.
Ino poczuła woń jego perfum,
gdy jego twarz zbliżyła się niebezpiecznie blisko. Wciągnęła powietrze nosem i
przymknęła oczy, czekając na pocałunek w usta. On jednak złożył delikatnego
całusa na jej policzku i odsunął się. Ino westchnęła przeciągle, wbijając w
niego rozczarowane spojrzenie. Nie cierpiała, gdy się z nią tak droczył, jednak
ona również często nie była mu dłużna.
— Muszę je wstawić do wody —
oznajmiła, po raz kolejny wąchając niespotykane róże.
— Idź do mojego pokoju,
schodami na górę i pierwsze drzwi po prawej — poinstruowała go i weszła do
kuchni, grzebiąc po szafkach. Znalazła szklany wazon i włożyła do niego bukiet,
zalewając go zimną wodą. Uśmiechnęła się pod nosem i podniosła naczynie
wypełnione kwiatami. Ruszyła schodami na górę, uważając na stopnie, by się nie
potknąć. Weszła do pokoju i postawiła wazon na sosnowym stoliku. Sai siedział
wyprostowany na jej łóżku, przyglądając się jej.
— Uczeszę włosy i możemy iść
— powiedziała i ruszyła w stronę łazienki w poszukiwaniu szczotki.
— Pomóc ci? — spytał Sai.
Ino popatrzyła na niego, unosząc wypielęgnowaną, cienką brew.
— Jak nie wyrwiesz mi połowy
włosów, to niech będzie. — Uśmiechnęła się promiennie.
Znalazła szczotkę z włosia
dzika i usiadła przy Saiu na łóżku. Serce biło jej jak szalone, a na policzki
wydobył się rumieniec, gdy jego palce przejechały przez jej włosy. Zawsze była
z nich dumna, z ich długości, koloru oraz wyglądu. Dużo czasu poświęcała
dziennie na ich pielęgnację i była zadowolona z jej skutków. Uważała
niewiarygodnie długie blond włosy za swój największy atut.
Podała Saiowi szczotkę i
obróciła się do niego plecami. Jej włosy kaskadami opadały na łóżko.
Wyprostowała się, czekając na ruchy czarnookiego. Wyczuła na skórze głowy zimne
ząbki szczotki i poddała się błogiej przyjemności, czując ruchy szczotki,
gładzące ją delikatnie.
Po pewnym czasie Ino poczuła
jak Sai przestaje ją czesać i odkłada szczotkę na łóżko. Uwielbiała, jak ktoś
bawił się jej włosami, więc westchnęła lekko, żałując, że pieszczota skończyła
się tak szybko. Zdjęła gumkę z nadgarstka i chciała związać włosy w długi
kucyk. Poczuła dotyk zimnych palców na swojej szyi i przeszła ją fala dreszczy.
— Zostaw. — Usłyszała cichy,
głęboki głos tuż przy uchu. — Wolę jak masz je rozpuszczone.
Odwróciła się i popatrzyła
na Saia szeroko otwartymi oczami.
Co ty ze mną robisz?
Mężczyzna przeniósł palce z
jej szyi na policzek, dotykając ją delikatnie, ostrożnie, badająco,
wyczekująco. Ino przymknęła oczy, czując żar rozlewający się wewnątrz jej
ciała. Zadrżała, przeszyta falą dreszczy, jednak przykryła jego dłoń swoją.
Cały czas się wpatrywali w swoje oczy, rozkoszując się swoim widokiem. Sai
zmrużył oczy i zbliżył się do jej twarzy. Blondynka poczuła falę pewności
siebie i złożyła delikatny pocałunek na ustach czarnowłosego. Wyczuła, jak cały
zesztywniał, zaskoczony pocałunkiem. Odwzajemnił jednak pocałunek Ino,
rozchylając jej wargi i całując namiętnie. Objęła jego szyję, ciesząc się z
bliskości ukochanego, a on wsunął dłoń w jej włosy i zacisnął palce. Yamanaka
westchnęła cicho, przybliżając się do Saia. Nie mogli się oderwać od siebie,
czuli się, jakby nie potrafili bez siebie funkcjonować. Byli jak korzeń i
kwiat. Dzięki niemu rozkwitała, a on dzięki niej mógł zapuścić korzenie.
Przyciągnął ją do siebie,
nie przerywając pocałunków. Całował jej policzki, usta, gładził ją palcami, a
ona nie pozostawała mu dłużna i odwzajemniała pieszczoty. Ino ściągnęła z Saia
koszulę i gładziła jego nagi tors, sunąc palcami to w jedną, to w drugą stronę.
Badała każdy jego mięsień, poruszający się pod pergaminową skórą, odnajdowała
każde zagłębienie, czuła każdą wypukłość. A on nie pozostawał jej dłużny.
Jednym zdecydowanym gestem odgarnął jej włosy za ramię i przeniósł pocałunki na
jej odsłoniętą, łabędzią szyję. Dziewczyna westchnęła głęboko, czując fale
dreszczy, przechodzące przez jej ciało niczym niszczycielskie tsunami.
— Nie mieliśmy przypadkiem
gdzieś iść? — wyszeptał Sai, prosto w jej ucho.
Zwykłe pytanie z ust Saia
brzmiało dla Ino jak kolejna pieszczota. Czarnowłosy zawisł nad nią, czekając
na odpowiedź. Blondynka jednak uśmiechnęła się szeroko i objęła go uściskiem
rąk i nóg, sprawiając, że opadł na nią słodkim ciężarem. Obsypała pocałunkami
jego blade policzki i usta.
— Przełóżmy to na później —
powiedziała, uśmiechając się zadziornie. — Albo na jutro.
***
Banshee: Ostatnio nie mam czasu na nic, wybaczcie :( W przerwach w pracy
powstało takie coś, gdyż ostatnio mnie kręci pairing SaiIno ^^ I nie wiem dlaczego,
ale piosenka podana jako inspiracja bardzo mi pasuje do Ino :D
Mam nadzieję, że ktoś tutaj zagląda! Pozdrawiam :)
Zaglądam! Cieszę się, że coś nowego się pojawiło ;) Nie spodziewałam się SaiIno, ale podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńMiło mi, bardzo dziękuje! :)
UsuńJesteś pierwszą blogerką na blogspocie (oprócz mnie ofc xD) u której spotkałam się z SaiIno. Wyszło Ci całkiem fajnie - koniec do mnie nie przemówił XDDD za szybko takie akcje! - motyw z włosami, jak najbardziej na plus!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Dzięki za komencik, postaram się, żeby następnym razem było lepiej! :D
UsuńMoja miłość to zdecydowanie SasuSaku for ever, ale po przeczytaniu u Ciebie one-shotów z tym parkingiem, stwierdziłam że SaiIno nie może być złe i się nie pomyliłam!
OdpowiedzUsuńW przypadku tej pary intrygowało mnie to, jak to się właściwie stało. Wiadomo że Sai, to taka trochę kopia Sasuke, więc Ino mogła się łatwo przekierunkować, jednak ze strony Saia jest to niezwykle ciekawe, biorąc pod uwagę fakt jego dużego braku w wyrażaniu uczuć albo nawet ich odczuwaniu. Bardzo spodobał mi się pomysł tych fioletowych róż i chęci pomocy w rozczesywaniu włosów... jak ja lubię, jak ktoś mi kopie we włosach, hihi, umarłabym że szczęścia na miejscu Ino :D
No i tytuł! Nie mówię już o samym porównaniu jakie padło w tekście, ale jeszcze zanim zaczęłam czytać pomyślałam, że jest to wyjątkowo udany tytuł. On - człowiek z Korzenia, ona - kwiaciarka. Taka podwójna gra słów!
Trzymaj dalej poziom opowiadań, nawet jeśli są krótkie, bo po prostu warto je czytać :)
Pozdrawiam!
Mnie też intryguje ta para, ale uważam, że bardzo do siebie pasują.
UsuńSą takimi przeciwieństwami siebie, jak Sai nie potrafi okazywać zbytnio uczuć, to Ino nadrabia z nawiązką :P
Też uwielbiam jak ktoś się bawi moimi włosami! :D A u Ino jest czym się bawić i co czesać :D